sobota, 18 stycznia 2020

Pan Jezus nie urodził się w labolatorium

W związku z toczącą się dyskusją nad projektem rewitalizacji wnętrza kościoła Przemienia Pańskiego w Katowicach  zamieszczam wyjaśnienie, dlaczego uważam, że projekt ten - w przeciwieństwie do pierwszego zaprezentowanego - NIE jest udany.



Więcej zdjęć:

https://dziennikzachodni.pl/katowice-awantura-o-wystroj-kosciola-ascetyczne-do-bolu-wnetrze-kosciola-dominikanow-przy-sokolskiej-nie-podoba-sie-wiernym/ga/c9-14715608/zd/41324768

Problem z modernizmem i ruchem nowoczesnym w architekturze wiąże się z ekspresją architektoniczną tych realizacji, w których wyraża się i wciela ideologia i afirmacja świeckości. Na nieadekwatność modernizmu jako stylu architektonicznego w zastosowaniu do kościołów rzymskokatolickich zwraca uwagę Cezary Wąs w "Antynomiach współczesnej architektury sakralnej": „ (…) pogląd, że  'modernizm w architekturze jest zasadniczo asymboliczny' jest tezą nie do utrzymania. W modernistycznej architekturze sakralnej zawierał się symbolizm, ale istotnie sprzeczny z tradycyjnym symbolizmem, wyrażający natomiast treści właściwe dla modernizmu rozumianego jako ideologia świeckości, rozumności i kultu techniki. Mimo tej sytuacji uważano modernizm za odpowiedni dla architektury sakralnej. (…). Zamiast myślenia sub specie aeternitatis, należało dążyć do bycia 'dziecięciem wieku'. Architektoniczna symbolika, jaka za tym podążała, ewoluowała od symbolizowania świata wieczności do symbolizowania świata teraźniejszości”. Stąd właśnie kościoły przypominające wyglądem hale dworcowe, fabryki czy wieże chłodnicze. A więc świątynie podobne do wszystkiego, tylko nie do samych siebie. Nowoczesność istotowo jest antychrześcijańska - chociaż sama nowoczesność neguje oczywiście pojęcie „istoty”, i zbliżone do niej pojęcia takie jak „natura” i „osoba” – stąd „ideologia gender”, która głosi, że kobiecość i męskość są tylko wytworem kulturowym, a więc – kwestią wyboru, a nie natury. A tak nie jest. Bo gdyby płeć była kwestią wyboru, to dlaczego osoby transseksualne tak rozpaczliwie pragną zmienić płeć, bo czują, że są w niewłaściwym ciele i chcą być „sobą”?) Zauważmy, jak się to wszystko wiąże – dowolnie wybieramy style architektoniczne budując świątynie, nie zastanawiając się, skąd się one wzięły, wmawiamy sobie, że dowolnie możemy zmieniać płeć – wszystko – styl życia, bycia, staje się kwestią wyboru. A nie jest. Uwiodła nas kultura indywidualizmu – która definiuje bycie sobą poprzez wybór. A to nie jedyna możliwa definicja. Polecam książkę socjolog Małgorzaty Jacyno „Kultura indywidualizmu” – tam wszystko jest opisane). Wracając do meritum - architektura modernistyczna czyli architektura ruchu nowoczesnego - najbliższymi korzeniami tkwi w Wielkiej Awangardzie - o dalszych, związanych m.in. z Reformacją, Rewolucją Francuską i Oświeceniem nie będę wspominać, ale można poczytać Habermasa ("Filozoficzny dyskurs nowoczesności"). Modernizm - uogólniając i upraszczając oczywiście - jest w swojej istocie antychrześcijański i antykatolicki, co więcej - istotowo związany z totalitaryzmem i gnozą.
I aby było jasne - ani "historyzm obleczony w szaty obrony wiary" (czyli tradycjonalizm, którego najdramatyczniejszym przykładem jest Licheń), ani "silenie się na nowoczesność" - nie są właściwym rozwiązaniem w przypadku budownictwa kościelnego. Ale istnieje trzecia droga. Nauczył nas tego śp. Stanisław Niemczyk (tylko nie nazywajcie go "śląskim Gaudim").
I dziwię się dominikanom jeszcze bardziej, bo przecież to u Dominikanie Służew jest świetna kaplica zaprojektowana przez śp. Stanisława Niemczyka. Jego realizacje to dowód, że modernizm nie jest jedyną alternatywą wobec sacro-kiczu. 













Kaplica pw.  Matki Bożej Różańcowej w kościele pw. św. Dominika, Warszawa – Służew,  fot. E. Chudyba


Na ten argument dominikanin, ojciec Piotr Oleś odpowiedział:
„twórczość Stanisława Niemczyka jest ikoniczna i nikt nie poddaje tego w wątpliwość, ale chyba oboje się zgodzimy, że to totalnie inny nurt, tymczasem ja poruszyłem w swojej wypowiedzi kwestię minimalizmu w architekturze. Możemy się poszczycić wieloma dobrymi współczesnymi projektami, skoro jesteśmy przy Służewie, to wystarczy przywołać tu osobę Władysława Pieńkowskiego - czy brutalizmowi również odmówimy sacrum? Nie zgodzę się również ze stwierdzeniem o asakralności modernizmu. By nie szukać daleko - czy sądzi Pani, że zabrzański kościół św. Józefa Dominikusa Böhma, łamiący konwencję w 1931 r (sic!) jest pozbawiony sacrum?! Mało gdzie można go doświadczyć równie silnie co i tam - co więcej symboliczność tej architektury aż bije po oczach...”.

Wyjaśniam zatem:

1) Tak – co do brutalizmu również mam wątpliwości - chociaż może lepiej powiedzieć - odmówiłabym mu nie tyle sacrum, co chrześcijańskiego sanctum, bo mroczne sacrum w brutalizmie jest. Ale nie o takie sacrum, i nie o taki symbolizm w chrześcijaństwie idzie. Sacrum może być różne. Jest przecież także sacrum pogańskie, niechrześcijańskie. Józef Tischner rozróżniał pomiędzy sacrum a chrześcijańskim sanctum: "Przy bliższej analizie okazuje się że sacrum może być zarówno dobre jak i złe. Demon też jest sakralny! Sacrum to jest wartość na którą składa się po pierwsze tajemnica, po drugie fascynacja, a po trzecie trwoga. Natomiast sama idea sacrum nie zawiera jeszcze wartościowania: złe-dobre. Sacrum jest tylko najwyższą wartością estetyczną, co wcale nie znaczy że musi być wartością pozytywną. Sacrum estetyczne może cię porazić , może cię wyzwolić, może zwodzić. Co więcej w idei sacrum mieści się wymaganie ofiary totalnej. Kiedy stoisz przed tym co najpiękniejsze jesteś zobowiązany do poświęcenia tego co masz najbliższe. To jest doświadczenie Abrahama który na ofiarę prowadzi syna. Tylko w ten sposób może uczcić sacrum, że poświęci mu to co najcenniejsze. To jest znamię totalnego myślenia, totalitaryzmu. Totalitaryzmy się sakralizują same przez się. Tworzą wymiar sakralny żeby wydobyć z człowieka skłonność do najwyższej ofiary z tego co najbliższe. Chrześcijaństwo i judaizm w zasadzie nie odwołują się do sacrum. Natomiast używają pojęcia „dobro”. Dobro chrześcijańskie nie jest zazdrosne ani krwiożercze i oddaje syna Abrahamowi. Bo dobro chce uszczęśliwiać a nie brać. Idąc śladem doświadczeń sakralnych znajdziecie w religii ślady sadomasochizmu. Tak na ludzi działa doświadczenie sacrum. Sacrum to tremendum, fascinozum, sztuka która raz przeraża, raz zachwyca, w której wciąż grają nastroje romantyczne". Źródło: „Między panem a plebanem”).

2) Nie twierdzę, że przynajmniej niektóre kościoły modernistyczne – np. zaprojektowany przez Dominikusa Bohma kościół św. Józefa – nie są bardzo interesującymi i doniosłymi dziełami architektonicznymi. Ale teraz pytanie, co ma być wiodącą wartością przy projektowaniu świątyni rzymskokatolickiej. Czy chodzi o to, żeby tworzyć zapierające dech w piersiach dzieła architektury, czy miejsce, które ma być domem Bożym i jednoznacznie jako takie być rozpoznawalne. Jaka ma być architektoniczna ekspresja formy budowli? Pamiętajmy też, że kościół św. Józefa był budowany był nie w Zabrzu, ale w 1931 roku w niemieckim mieście Hindenburg. I coś z mrocznego niemieckiego ducha tamtych czasów w sobie nosi. Mrocznego jak niemiecki ekspresjonizm, z którym Bohm też miał coś wspólnego. Co więcej – gdyby zdjąć krzyż – ta budowla przestaje być rozpoznawalna jako kościół.

Zabrze, kościół Św. Józefa fot. PetrusSilesius



3) To jest właśnie problem kościołów modernistycznych, na który przywołując cytat z Cezarego Wąsa, staram się zwrócić uwagę. Są nieczytelnymi znakami, albo skojarzenia, jakie się nimi wiążą – tworzą niejednoznaczną mgłę metafor, która w zależności od odbiorcy – będzie się kojarzyć z różnymi rzeczami – niekoniecznie związanymi z kościołem rzymskokatolickim. Idealnym przykładem jest Ronchamp, o której nawet Jencks pisał, że jest „przekodowana”. Pewnie niektórym obił się o oczy cykl rysunków Hillera Schockena, które pokazują, że Ronchamp można odczytać jako tył głowy księdza(?) w okularach, szczerzące zęby zakonnice czy też beduinkami (?) albo statek. O kaczce nie wspominając.



  Hiller Schocken, Metafory kaplicy Ronchamp, w: Ch. Jencks, „Postmodernizm w architekturze”, s. 49. oraz zdjęcia kaplicy Ronchamp – źródło: Wikiarquitectura


Skojarzeniem, czyli „architektoniczną metaforą” z arkadami przed wejściem do kościoła Bohma może być „kwadratowe koloseum” - tzw. Pałac Cywilizacji Włoskiej – Il Palazzo della Civiltà Italiana. Kwadratowe Koloseum budowano na polecenie Mussoliniego na Expo planowane w 1942 roku.



"Kwadratowe Koloseum" - źródlo: www.voiceofrome.com

https://www.voiceofrome.com/…/kwadratowe-koloseum-projekt-…/




4) Afirmacja świeckości w przypadku modernizmu nie oznacza więc asakralności, ale bałwochwalstwo. A przecież od kościoła rzymskokatolickiego oczekujemy konkretnego ducha - ducha chrześcijańskiego, a nie innego. Ten inny miał z Wielką Awangardą i ruchem nowoczesnym całkiem dużo wspólnego. Style architektoniczne nie są neutralne ideowo i aksjologicznie - dlatego właśnie proponuję dyskusję o wartościach, ideach i ideologiach i tzw. "ekspresji architektonicznej" która jest wyrażana przez określone realizacje. Kwestia podejścia architekta, jego przekonań, czy wartości, jakie wyznaje szczególnie w przypadku budowy świątyni - w moim przekonaniu też powinna mieć znaczenie. To dopiero Oświecenie rozdzieliło estetykę, etykę i naukę - a potrzeba integracji po tym rozdarciu wciąż daje o sobie znać.

5) Nie twierdzę zatem, że w mroku Ronchamp nie ma sacrum. Ale takie mroczne sacrum jest też w każdej grocie, jest też w Goetheanum – ekspresjonistycznej świątyni Towarzystwa Antropozoficznego Rudolfa Steinera (taka modernistyczna odmiana gnostycyzmu), która powstała w latach 20. XX wieku i można ją w Dornach oglądać do dziś. Związki gnostyków z Bauhausem to osobna historia. Mroczne sacrum jest też w opuszczonych silosach dawnej cementowni Grodziec, powstał nawet projekt studenta krakowskiej Politechniki by przekształcić w ją w park kulturowy: „Moribundus – ruiny antropocenu; park kulturowy Cementownia Grodziec”. , http://blog.architekt.bedzin.pl/moribundus-ruiny-antropoce…/
Szczerze mówiąc „mrocznego sacrum”, które nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim sanctum – dobrem, miłosierdziem, radością, prostotą, życzliwością i tym, co żywe, ciepłe, organiczne jak drewno albo cegła – mamy dziś co nie miara. Podobnie jak pustych, wysterylizowanych, nieludzkich wnętrz purystycznego modernizmu.
 

6) Cud katolicyzmu polega na tym, że w naszych kościołach – podobnie jak w prawosławnych świątyniach – jest obecny namacalnie Bóg, żywy Bóg – pod postacią sakramentaliów, w czasie Liturgii – najwyższego sakramentu, we wspólnocie, która jest żywym ciałem Chrystusa. Ciałem. Jest obecny namacalnie, rzeczywiście, prawdziwie. U protestantów jest już tylko w Słowie, w Piśmie. A przecież Bóg jest czymś więcej niż tekst, słowo i znak – jest Ciałem, Obecnością. Dlatego katolicy i prawosławni mają tę łaskę, że Boga mogą posmakować. Przecież to dominikanie mają taki piękny hymn w oparciu o Psalm 34: „Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan”
https://www.youtube.com/watch?v=-FjKXi_a6Ac.


7) Bóg jest żywy, dobry, ciepły, łagodny i delikatny jak Baranek. Dlatego „nie łamie trzciny nadłamanej ani ledwo tlącego się knotka”. I – mam nadzieję, że nie obrażę Boga tym określeniem – jest organiczny (a przynajmniej wierzący może go tak przeżywać - bo Bóg chciał być tak blisko człowieka, jak tylko mógł - dlatego dokonało się Wcielenie). Przecież między innymi o to pokłócił się w 1054 roku Kościół Wschodni z Zachodnim - o to, czy używać podczas Eucharystii chleba przaśnego, czy kwaszonego, w którym na podobieństwo ciała zachodzi fermentacja. Bo Bóg jest Ciałem. Jest Realny. I teraz zastanawiajmy się może, jak tą realność wyrażać, a nie jak ją zamazywać. Kiedy patrzę na sterylne ściany projektu kościoła Przemienia Pańskiego, to mam wrażenie że wysterylizowana i wymazana została cała historia Zbawienia. Że nic się nie Dokonało. A przecież Dokonało się.


8) Świątynia rzymskokatolicka ma być domem Bożym, czyli kościołem, znakiem Obecności Bożej. Bóg Jest Obecny cały czas. Ojciec Piotr Oleś określił architekturę Niemczyka jako „ikoniczną”. Absolutnie się zgadzam – kościoły Niemczyka są ikoniczne dlatego, że opierają się – dokładnie tak samo jak ikona – na ustalonym przez Tradycję kanonie – czyli wzorcu tego, jak ma wyglądać katolicki kościół. Żadnego z kościołów Niemczyka nie można pomylić z fabryką, wieżą ciśnień, ani halą dworca. Wszystkie są rozpoznawalne od razu jako kościoły. Nawet jeśli je kiedyś przerobią na muzeum (nie daj Panie Boże), to od razu będzie wiadomo, czym ta budowla pierwotnie i prawdziwie była. Jaka jest jej natura. Bez wątpliwości. Kościoły Niemczyka są przyjazne – z ciepłej cegły, kamienia i drewna – myślę, że Baranek Boży i wierni dobrze się tam czują, bezpiecznie. Jedyny kościół, który nie ma „kanonicznej” formy – to kościół Św. Ducha, ale architekt nadał mu kształt namiotu – bo ten kościół nie jest „znakiem namiotu”, ale namiotem – świadomie i celowo. Po to, by budowla zrealizowała swoją podstawową funkcję – ochronną. Od samego początku ten kościół – ponieważ nie było wiadomo, co wokół powstanie, „miał być w 100% dachem” – zgodnie ze słowami Niemczyka. Miał być dosłowną ostoją – chroniącą modlących się – osłaniającą ich otoczonych socmodernistycznym miastem, które wokół wznoszono, w którym nie miało być miejsca dla Boga.

9) Porównanie kościoła do ikony jest zasadne także z innego powodu. Jak pisze Anna Grzegorczyk: „Ikona nie przedstawia Boga, ona Go uobecnia. Ikona nie odwzorowuje Chrystusa, ona Go ujawnia”– oczywiście nie swoją mocą, ale mocą Transcendencji. A architektura świątyni – podobnie jak ikona - może sprzyjać ujawnieniu tej Obecności, albo ją zasłaniać np. modernistyczną pustką, której dojmujące zimno może utrudnić odczuwanie Bożej obecności. Pan Jezus nie urodził się w chłodni, ani nie został poczęty z in vitro. Laboratorium to nie miejsce dla Baranka Bożego ani dla żywego Boga.

10) Zastanawiam się – czy naprawdę w architekturze kościoła chodzi przede wszystkim o architekturę? Bo dla architektów modernistycznych najważniejsza jest architektura. Ale dla wierzących architektów? Czy też najważniejsza powinna być architektura? Czy też zbudowanie domu Bożego takiego, by i Bóg i wierni (wszyscy wierni), a nie tylko wierni o określonym guście mogli się w nim odnaleźć?

11) Pierwszy projekt rewitalizacji wnętrza kościoła Przemienienia Pańskiego był piękny, w istocie swej „katolicki”, czyli powszechny – bo podobał się wszystkim. Ogromna szkoda, że został zarzucony.



 Pierwszy projekt. Źródło:  Dominikanie Facebook


12) Piszę to wszystko, bo uważam, że już najwyższy czas, by rozpocząć dyskusję o wymiarze aksjologicznym architektury, o jej ideowym i ideologicznym zapleczu. Architektura nie jest neutralna. Uczestniczy w sporze o istnienie świata – i w walce o nasze dusze.


PS. Część druga tekstu: TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz