sobota, 18 sierpnia 2012

Po prostu nie mogę się powstrzymać...

czytając w dzisiejszych Wysokich Obcasach
wypowiedź przedstawicielki pokolenia, dla którego "design ma znaczenie", zbierającej meble i naczynia na śmietnikach:
"ocalić od zagłady dobrze zaprojektowany przedmiot to wspaniałe uczucie"

... przed następującym komentarzem:

gdybym miała przodków, którzy zginęli w Oświęcimiu, poczułabym się oburzona tym nadmiernym patosem, ponieważ nie mam - czuję tylko lekki niesmak;

gdybym była przewrotna, mogłabym zauważyć, że tragedia młodych białych kobiet
z klasy średniej kraju nazywanego Polską,
starających się sprostać lansowanemu modelowi poprawności polityczno-feministyczno-designerskiej wzbogaconej nieodzownym gadżetem z second handu,
 które chciałyby być zaangażowane, nie wychylając równocześnie nosa poza inkubator, w którym funkcjonują,
polega być może na tym,
że do ratowania pozostały im już tylko salaterki.

W sumie niezły sposób na budowanie poczucia własnej wartości w sytuacji, kiedy chcielibyśmy się się poczuć jak sprawiedliwi wśród narodów świata, tylko że w tym naszym świecie Żydzi całkiem nieźle radzą sobie sami, zwierzęta miewają się coraz lepiej, a Darfur jest trochę za daleko.

Na szczęście meble wystawione na śmietnik wciąż potrzebują obrońców.



 

1 komentarz:

  1. Nick Hornby - mój ukochany brytyjski pisarz napisał taką książkę - "Jak być dobrym?"
    Problemy bohaterów były jednak trochę poważniejsze, niż salaterka, ale mniej więcej ten poziom abstrakcji. Właśnie sobie o niej przypomniałam. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń