smutny autobus to historia, która narodziła się w sformatowanych przez bezwzględną, neoliberalną narrację umysłach panów z K2.
Grzegorz Sroczyński w dobrym skądinąd tekście Autobus nazistowski pisze, że "(...) w filmiku nie ma nic, co nie ucieszyłoby Goebbelsa". Jednak nazwanie autobusu "nazistowskim" to zatrzymanie się w pół drogi. Do pojęcia "nazizm" nie da się sprowadzić kategorii, jaką jest "zło". Naziści nie mają na zło monopolu, to nie oni jako pierwsi sławili ideał bezwzględności, tak jak litość i współczucie nie są cnotami wyłącznie dla chrześcijan. Ponieważ jednak GW, której dziennikarzem jest Sroczyński, skręca na lewo - mamy autobus "nazistowski" -
gdyby o autobusie pisał jakiś autor wierzący
(choć niekoniecznie prawicowy - bo przecież prawica to republikanie, którym z neoliberalizmem po drodze - co może tłumaczyć, dlaczego w deklarujących przywiązanie do tradycji i wartości chrześcijańskich Frondzie i innych Do Rzeczach o smutnym autobusie nic nie znalazłam),
pewnie mielibyśmy autobus "anty-chrześcijański".
Wykraczając poza prawicowo-lewicową dychotomię, która, choć czytelna, równocześnie odwraca uwagę od istoty problemu, można powiedzieć, że smutny autobus jest produktem płaskiej świadomości odciętej od emocji i przeżywania. I dlatego jest groźny - promując bezwzględność i nieuleganie współczuciu promuje to, co nie-ludzkie. Smutny autobus to narracja prawdziwie totalitarna.
Co więcej - w ostatnim czasie - to nie jedyna polska kampania społeczna (?), w której bezwzględne, neoliberalno - efektywnościowe podejście dochodzi do głosu.
Właśnie "niezawodność, efektywność, dyspozycyjność i to, że nie możemy pozwolić sobie nawet na chwilę przestoju - a chorują cieniasy" -to wiodące argumenty, jakie w kampanii promującej szczepienia przeciw grypie, dochodzą do głosu. Kampania "Grypoodporni zawsze niezawodni" prowadzona była w 2 połowie 2013 roku przez Instytut Oświaty Zdrowotnej Fundacji Haliny Osińskiej oraz Polskie Towarzystwo Oświaty Zdrowotnej pod honorowym patronatem Ministerstwa Zdrowia.
Na ulotkę z Grypoodpornymi natknęłam się czekając w kolejce u lekarza trawiona gorączką, dreszczami i bólem głowy (btw - to było przeziębienie, a nie grypa) i czytając dymek obok pełnego wigoru blondwłosego chłopca z wzniesioną pięścią, który prezentując mi podeszwę swego buta deklarował, że "chorują cieniasy" - poczułam się nieswojo. Parafrazując Sroczyńskiego - Goebbels nie wymyśliłby tego lepiej.
I znów - jak w przypadku smutnego autobusu - cel słuszny, sposób realizacji (i argumentacji) budzący wątpliwości.
Grypoodporna rodzinka (a właściwie motywacje i przekonania jej twórców - zastanawiam się tylko, na ile uświadomione) powinna doczekać się pogłębionej, socjologicznej analizy, bo lansowany przez nią model to
spełnienie snów patriarchalnego, neoliberalnego ekonomisty.
Poznajcie:
Tatę, którego mocno zarysowana szczęka ewidentnie nawiązuje do amerykańskiego modelu gospodarki - jest przecież "pracodawcą" - nie może pozwolić sobie na chwilę przestoju. Na myśl o byciu jego pracownikiem cierpnie mi skóra (a myśl o byciu pracodawcą w jego stylu również mi nie odpowiada)
Mamę, która choć określa się jako "kobieta nowoczesna" wśród wymienianych jedna za drugą aktywności: "dom, przyjaciółki, fitness, joga" nie wspomina jednak o pracy zawodowej
Dziadka, który deklarując, że "ma więcej lat niż myślisz", czerpie satysfakcję nie ze swojego wieku, ale z tego, że udaje mu się ten wiek ukryć. Chcąc być "dyspozycyjny i zawsze niezawodny" przypomina smutny autobus, który takie za wszelką cenę marzył o przydatności - a tragedią jest, że w świecie Grypoodpornych przydatność jest zdefiniowana wyłącznie poprzez bycie "niezawodnym" i wiecznie aktywnym. I dlatego na dłuższą metę dziadek - podobnie jak autobus - nie ma szans. Może dziadka - tak jak autobus -uratuje Milion You. (I wcale nie chodzi o to, żeby dziadka zamienić w eksponat, ale żeby skorzystać nie z jego nadwyrężonej aktywności, ale z przewagi, jaką daje mu wiek -z jego wiedzy, pamięci, rozumienia...)
O Synku - blondynku z wykopem, który podobnie jak jego Mama reprezentuje obsesję aktywności - już było, a Córka - co również symptomatyczne (dla neoliberalnego patriarchatu) - na ulotce nie mówi nic. Zresztą może to i lepiej...
...bo ludzie, którzy chcą być zawsze niezawodni, w wieku lat trzydziestu zaczynają się zmagać z syndromem wypalenia - dziwne, że organizatorzy kampanii z Instytutu Oświaty Zdrowotnej o nim nie słyszeli.
Zamiast zakończenia
fragment Tao te ching:
Stokroć lepiej powstrzymać się niż lgnąć
Do wszystkiego, czego się pragnie.
Działaj, bądź energiczny i zaradny,
Ale nie za długo.
Nie będziesz panem swojego domu,
Jeśli zbyt wiele w nim nagromadzisz.
Bogactwo, siła i pycha
Ściągają własne fatum.
Kiedy sukces i sława przyjdą do ciebie,
Ukryj się w cieniu.
Taki jest sens Drogi.
(Lao Tsy, Tao te king, Poemat 9, w przekładzie Michała Fostowicza - Zahorskiego)
i fragment Ewangelii:
(...) Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? (...) A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.(...)Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? co będziemy pić? czym się będziemy przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o Królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
(Mt, 6;25-34)
Nie jestem niezawodna. Nie zawsze jestem wysoce produktywna. I dobrze mi z tym. Co nie znaczy, że nie zaszczepię się przeciwko grypie.
Grzegorz Sroczyński w dobrym skądinąd tekście Autobus nazistowski pisze, że "(...) w filmiku nie ma nic, co nie ucieszyłoby Goebbelsa". Jednak nazwanie autobusu "nazistowskim" to zatrzymanie się w pół drogi. Do pojęcia "nazizm" nie da się sprowadzić kategorii, jaką jest "zło". Naziści nie mają na zło monopolu, to nie oni jako pierwsi sławili ideał bezwzględności, tak jak litość i współczucie nie są cnotami wyłącznie dla chrześcijan. Ponieważ jednak GW, której dziennikarzem jest Sroczyński, skręca na lewo - mamy autobus "nazistowski" -
gdyby o autobusie pisał jakiś autor wierzący
(choć niekoniecznie prawicowy - bo przecież prawica to republikanie, którym z neoliberalizmem po drodze - co może tłumaczyć, dlaczego w deklarujących przywiązanie do tradycji i wartości chrześcijańskich Frondzie i innych Do Rzeczach o smutnym autobusie nic nie znalazłam),
pewnie mielibyśmy autobus "anty-chrześcijański".
Wykraczając poza prawicowo-lewicową dychotomię, która, choć czytelna, równocześnie odwraca uwagę od istoty problemu, można powiedzieć, że smutny autobus jest produktem płaskiej świadomości odciętej od emocji i przeżywania. I dlatego jest groźny - promując bezwzględność i nieuleganie współczuciu promuje to, co nie-ludzkie. Smutny autobus to narracja prawdziwie totalitarna.
Co więcej - w ostatnim czasie - to nie jedyna polska kampania społeczna (?), w której bezwzględne, neoliberalno - efektywnościowe podejście dochodzi do głosu.
Właśnie "niezawodność, efektywność, dyspozycyjność i to, że nie możemy pozwolić sobie nawet na chwilę przestoju - a chorują cieniasy" -to wiodące argumenty, jakie w kampanii promującej szczepienia przeciw grypie, dochodzą do głosu. Kampania "Grypoodporni zawsze niezawodni" prowadzona była w 2 połowie 2013 roku przez Instytut Oświaty Zdrowotnej Fundacji Haliny Osińskiej oraz Polskie Towarzystwo Oświaty Zdrowotnej pod honorowym patronatem Ministerstwa Zdrowia.
Na ulotkę z Grypoodpornymi natknęłam się czekając w kolejce u lekarza trawiona gorączką, dreszczami i bólem głowy (btw - to było przeziębienie, a nie grypa) i czytając dymek obok pełnego wigoru blondwłosego chłopca z wzniesioną pięścią, który prezentując mi podeszwę swego buta deklarował, że "chorują cieniasy" - poczułam się nieswojo. Parafrazując Sroczyńskiego - Goebbels nie wymyśliłby tego lepiej.
I znów - jak w przypadku smutnego autobusu - cel słuszny, sposób realizacji (i argumentacji) budzący wątpliwości.
Grypoodporna rodzinka (a właściwie motywacje i przekonania jej twórców - zastanawiam się tylko, na ile uświadomione) powinna doczekać się pogłębionej, socjologicznej analizy, bo lansowany przez nią model to
spełnienie snów patriarchalnego, neoliberalnego ekonomisty.
Poznajcie:
Tatę, którego mocno zarysowana szczęka ewidentnie nawiązuje do amerykańskiego modelu gospodarki - jest przecież "pracodawcą" - nie może pozwolić sobie na chwilę przestoju. Na myśl o byciu jego pracownikiem cierpnie mi skóra (a myśl o byciu pracodawcą w jego stylu również mi nie odpowiada)
Mamę, która choć określa się jako "kobieta nowoczesna" wśród wymienianych jedna za drugą aktywności: "dom, przyjaciółki, fitness, joga" nie wspomina jednak o pracy zawodowej
Dziadka, który deklarując, że "ma więcej lat niż myślisz", czerpie satysfakcję nie ze swojego wieku, ale z tego, że udaje mu się ten wiek ukryć. Chcąc być "dyspozycyjny i zawsze niezawodny" przypomina smutny autobus, który takie za wszelką cenę marzył o przydatności - a tragedią jest, że w świecie Grypoodpornych przydatność jest zdefiniowana wyłącznie poprzez bycie "niezawodnym" i wiecznie aktywnym. I dlatego na dłuższą metę dziadek - podobnie jak autobus - nie ma szans. Może dziadka - tak jak autobus -uratuje Milion You. (I wcale nie chodzi o to, żeby dziadka zamienić w eksponat, ale żeby skorzystać nie z jego nadwyrężonej aktywności, ale z przewagi, jaką daje mu wiek -z jego wiedzy, pamięci, rozumienia...)
Babcię, która całkiem inaczej, niż przepełniony prawdziwie "męskim" wigorem dziadek - jest
"wiekowa i sercowa" - i z tego powodu "m u s i dbać nie t y l k
o o wnuki, ale i swoje zdrowie, bo ma je słabe". Następstwo logiczne tego
rozumowania jest powalające - o zdrowie należy dbać tylko wtedy, gdy
"szwankuje", a jeśli dopisuje - sens istnienia Babci sprawdza się do
troski o wnuki... gorzej, gdyby wnuków nie było -wtedy, przyjmując optykę produktywności - wcale nie
wiadomo, czy podtrzymywanie "wiekowej i sercowej" Babci w grypoodporności byłoby uzasadnione...
O Synku - blondynku z wykopem, który podobnie jak jego Mama reprezentuje obsesję aktywności - już było, a Córka - co również symptomatyczne (dla neoliberalnego patriarchatu) - na ulotce nie mówi nic. Zresztą może to i lepiej...
Grypoodporni to idealni konsumenci nowego, wspaniałego świata turbo-kapitalizmu. Ciągle aktywni, pod presją tego, że "musi się dziać" - a więc sięgający po coraz to nowe formy rozrywki, a przy tym owładnięci potrzebą "bycia przydatnym", ciągle dyspozycyjni, ciągle efektywni i coraz mniej przypominający ludzi...
...bo ludzie, którzy chcą być zawsze niezawodni, w wieku lat trzydziestu zaczynają się zmagać z syndromem wypalenia - dziwne, że organizatorzy kampanii z Instytutu Oświaty Zdrowotnej o nim nie słyszeli.
Zamiast zakończenia
fragment Tao te ching:
Stokroć lepiej powstrzymać się niż lgnąć
Do wszystkiego, czego się pragnie.
Działaj, bądź energiczny i zaradny,
Ale nie za długo.
Nie będziesz panem swojego domu,
Jeśli zbyt wiele w nim nagromadzisz.
Bogactwo, siła i pycha
Ściągają własne fatum.
Kiedy sukces i sława przyjdą do ciebie,
Ukryj się w cieniu.
Taki jest sens Drogi.
(Lao Tsy, Tao te king, Poemat 9, w przekładzie Michała Fostowicza - Zahorskiego)
i fragment Ewangelii:
(...) Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? (...) A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.(...)Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? co będziemy pić? czym się będziemy przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o Królestwo
(Mt, 6;25-34)
Nie jestem niezawodna. Nie zawsze jestem wysoce produktywna. I dobrze mi z tym. Co nie znaczy, że nie zaszczepię się przeciwko grypie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz