Istnieją ci, którzy potrafią powiedzieć wprost, o co im chodzi
i ci, którzy tego nie potrafią (bo, na przykład, nie wiedzą - ale to tylko jeden z możliwych przypadków)
cała kultura jest produktem tych, którzy nie posiedli sztuki mówienia wprost
tworzenie i recepcja dzieła - np literackiego - zajmuje bardzo dużo czasu
po co pisać/czytać Ferdydurke,
jeżeli wystarczyłoby Gombrowiczowi ograniczyć się do konkluzji,
że jego zdaniem tragizm sytuacji człowieka wiąże się z niezdolnością do samookreślenia/samostanowienia, które uniemożliwia terror narzuconej społecznie roli-maski i kostniejące wyobrażenie o sobie samym
a potem /post conclusio/ - zastanowić się - zamiast epatowania "upupianiem" i innym neologicznym wizgiem - czy taka diagnoza jest uzasadniona
wtedy mogłoby nasunąć się spostrzeżenie, że dążenie głównego bohatera automatycznie generuje porażkę - wzdychanie do "formy własnej" suponuje, że chce się on samodzielnie wyrazić raz i na zawsze -
różnica względem opresyjnego społeczeństwa polega tylko na tym,
że tym razem "pupa" ma być własna, a nie cudza
nie ma w Ferdydurke dopuszczenia opcji, że być może człowiek jest procesem, a jako taki w żadnej formie - ani własnej, ani cudzej - nie odnajdzie siebie
może łatwiej byłoby, gdyby autorzy sami mówili, co mają na myśli - wtedy nie skazywaliby nas na domysły sugerując, że tak naprawdę nie obchodzi ich, czy cokolwiek z tego, co mieli do powiedzenia, rozumiemy
jeżeli samego nadawcę komunikatu nie obchodzi, czy będzie zrozumiany,
to jaką wartość ma dla niego jego własny przekaz?
chyba że celem jest pozostać niezrozumianym... . ale wtedy to tylko kolejny przejaw atrybutyzacji
expalnation:
(w pewnym sensie świadome działanie niweczy wszystko: jeżeli jesteś niezrozumiany nie dlatego, że tak sobie zamierzyłeś, ale niejako całkiem niechcący, może to stać się przyczynkiem do twojej wielkości;
jeżeli robisz wszystko, by nikt cię nie rozumiał, bo powiedzieli ci, że bycie niezrozumianym/łym oznacza
a) bycie kimś wyjątkowym w sensie indywidualności [wersja emo]
b) posiadanie mądrości niedostępnej profanom [wersja dla pseudointelektualistów]
- jesteś niewolnikiem atrybutów)
ponieważ "bycie niezrozumianym/łym" wraz z przyległościami takimi jak:
- "skomplikowany"
- "trudny"
- "dziwaczny"
zyskało status niezależnej wartości
(bo powiedzieć o kimś "oh, on jest taki skomplikowany" to przecież komplement - z kolei słowa "prosty" używa się z lekkim odcieniem lekceważenia)
być może tu należy szukać źródła erozji sensu, z jakim mamy do czynienia w kulturze współczesnej
kulturze, która coraz mniej dąży do tego, aby rozumieć, bo samą siebie do rozumienia
zniechęciła
zniechęcenie następowało dwustopniowo:
dowartościowano to, co "niezrozumiałe" jako to, co wybitne
w konsekwencji - poprzez nadmierne komplikowanie wypowiedzi, aby zyskały walor "wybitności" -
zasadniczo utrudniono proces rozumienia i związano go w świadomości zbiorowej z wysiłkiem
zresztą po co cokolwiek rozumieć, skoro atrakcyjne jest to, czego nie rozumiemy?
problem w tym, że rzeczy pozbawione sensu są zajmujące tylko przez chwilę, a potem stają się nudne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz