środa, 7 listopada 2012

Papuga do nowelizacji

Szanowni Odbiorcy - ponieważ historia z papugą - moim zdaniem - nie powinna zakończyć się na wymianie poglądów, zwróciłam się do Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! Fundacja ta wchodzi w skład Koalicji Dla Zwierząt, która w lutym 2012 roku złożyła do Sejmu obywatelski projekt nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt.

Nie ma w nim jak dotąd zapisu, który odnosiłby się bezpośrednio do sytuacji, w którym zwierzę staje się żywym tworzywem artysty. Dlatego Fundacja Viva! zgłosi wniosek o rozszerzenie proponowanej nowelizacji ustawy w Rozdziale 4 art 25 o zapis, który wraz z panią Anną Szwapczyńską z Vivy! sformułowałyśmy wstępnie w sposób następujący:

zakaz tworzenia i wystawiania dzieł sztuki, których integralną część stanowią żywe zwierzęta bądź żywe komórki lub też które powstały w konsekwencji manipulacji dokonywanych na żywym organizmie bądź żywych komórkach lub do stworzenia których artysta posłużył się jako tworzywem/materiałem żywym zwierzęciem bądź żywymi komórkami.

Do wniosku zamierzamy dołączyć opinie ekspertów, a także wszystkich tych, którzy uważają, że zwierzę nie powinno być żywym tworzywem artysty - właśnie przygotowujemy wniosek/petycję, pod którą będzie się można podpisać.

Wszelkie szczegóły niebawem - osoby zainteresowane, również te, które chciałyby się włączyć w akację zbierania podpisów - proszę o kontakt przez mój profil FB bądź na maila:
e.chudyba@gmail.com
Linki dla wszystkich, którzy chcieliby
przeczytać o działaniach Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!  

www.viva.org.pl

oraz o dokonaniach Koalicji Dla Zwierząt i zapoznać się z  obywatelskim projektem Ustawy o Ochronie Zwierząt:

www.koalicja.org.pl

Pozdrawiam,

Ewa Chudyba

5 komentarzy:

  1. Pani Ewo,

    w pełni popieram przeciwdziałanie wykorzystywaniu zwierząt w sztuce i poprę inicjatywę mającą temu przeciwdziałać. Uważam jednak, że w powyższym ujęciu została ona nie do końca trafnie sformułowana. Otóż mogą pojawić się prace, w których tworzeniu uczestniczyły żywe zwierzęta, ale które w żaden sposób tych zwierząt nie krzywdzą. Przykładem może być choćby "Rozmyślania przy lizaniu" Józefa Robakowskiego. Także proponuję jeszcze raz zastanowić się nad odpowiednim sformułowaniem postulatu prawnego, tak, by nie działać wbrew swobodzie artystycznej, a także - w wymiarze praktycznym - by zyskać poparcie środowisk artystycznych, a nie sprowokować je do bojkotu. Służę pomocą i współpracą.

    Pozdrawiam,
    Dorota Łagodzka

    NIE-ZŁA SZTUKA:
    http://niezla-sztuka.blogspot.com

    ANIMAL STUDIES PL:
    www.animalstudies.ibl.waw.pl
    (strona w budowie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Doroto,
      bardzo dziękuję za propozycję współpracy i pomocy – ja również jestem na nią otwarta, natomiast obawiam się, że – z całym szacunkiem dla artystów – ich swoboda nie jest tu aktualnie priorytetem – i, aby zapobiec kolejnym tak przykrym wydarzeniom, jak to w Czytelni Sztuki – konieczne jest jednoznaczne wskazanie granic tej swobody. Bo przecież również pan Brzeziński nie miał zamiaru w żaden sposób papugi krzywdzić. Tylko że jak sama Pani na blogu we wiadomym wpisie zauważa – „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”.

      Jest jeszcze drugi – równie ważny - powód/argument przeciwko jakimkolwiek formom „korzystania” przez artystów z żywych zwierząt po to, by mogło powstać dzieło sztuki, który wykracza poza dychotomię krzydzony-niekrzywdzony.

      Ponieważ zwierzęta – podobnie jak małe dzieci czy osoby niepełnosprawne intelektualnie– nie są w stanie wyrazić zgody bądź sprzeciwu wobec angażowania ich w „działania” artystyczne – nigdy nie staną się ich podmiotami. Dlatego bez względu na intencje ich twórców wszelkie działania artystyczne z wykorzystaniem zwierząt generują „meta-narrację”, w której zwierzę (będąc nieświadomym sensu i celu działań, w które zostaje zaangażowane) zawsze funkcjonuje jako „narzędzie” i „rekwizyt” artysty, którym on swobodnie – i zgodnie ze swoim arbitralnym „widzimiesie” - dysponuje.

      Ten, kto nie uczestniczy w jakimś działaniu w sposób świadomy - jest po prostu wykorzystywany. A to niegodne, bo zawiera się w tym brak szacunku dla istoty, która poprzez brak samoświadomości pozostaje całkowicie bezbronna.

      W moim przekonaniu ta bezbronność domaga się ochrony. Całkowitej i bez wyjątków.

      A jeżeli już mowa o środowiskach artystycznych, to nie obawiam się, że wszystkie mnie zbojkotują – znam artystów, którzy podzielają mój pogląd, że granicę swobody artystycznej wyznacza świadoma decyzja podmiotu, który w działaniach będących tej swobody manifestacją chce (lub nie) uczestniczyć.

      Usuń
  2. zwolenników słusznej sprawy ochrony zwierząt pani Ewa wykorzystuje do walki ze sztuką i moją skromną osobą! cóż za wyrafinowana konstrukcja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Michale, nie walczę ani z Panem ani ze sztuką – moim celem jest zwrócenie uwagi na fakt, że pojęcie „wolności artystycznej” stało się dziś niezwykle wygodnym wytrychem i parawanem dla działań, które łamią podstawowe i uniwersalne normy etyczne. Taką normą jest szacunek dla życia.
      A na takie działanie – bez względu na to, jak zostanie określone - ja (i zresztą nie tylko ja) się nie godzę.
      W kwestii poglądów na wolność twórców, to wydaje się Pan pomijać fakt, że awersem artystycznej wolności jest odpowiedzialność – odpowiedzialność względem wspólnoty, która im tę wolność przyznała
      było takie powiedzenie – noblesse oblige
      wyjątkowa pozycja, jaką wciąż cieszą się artyści w naszym społeczeństwie,
      /a której korzenie sięgają w czasach nowożytnych romantyzmu/ (arbitralność takiego rozumienia roli artysty to odrębna sprawa)
      i na którą – jak rozumiem się Pan powołuje
      – przyznana została im nie ze względu na nich samych, ale z racji określonych zadań i oczekiwań, jakie wobec wspólnoty mieli wypełnić - upraszczając nieco wystarczy przywołać mission statemet Słowackiego: „aż was, zjadaczy chleba - w aniołów przerobi”
      obawiam się, że zabawa istotami żywymi i żywymi komórkami ugruntowuje w świadomości zbiorowej brak szacunku dla życia jako takiego i w żaden sposób nie można uznać jej za wartość – przeciwnie - jest antywartością
      Pana postawa przypomina mi taki skecz Monty Pythona o myśliwych, gdzie jeden z nich mówi „kocham zwierzęta i dlatego lubię je zabijać. Nie zabiłbym zwierzęcia, którego nie lubię”. Niewątpliwie Pan też musi je bardzo lubić. Dlatego m.in., zalewa Pan drobnoustroje Domestosem.

      Usuń