system nie istnieje - są tylko ludzie, którzy go tworzą
jadłam dziś w barze Mniam Mniam - kiedy siedziałam, czekając na smażonego dorsza i czułam, jak mój sweter nieubłaganie nasiąka dusznym, nieco zatęchłym zapachem gotowania
obserwowałam obsługującą ludzi dziewczynę - zdecydowanie była nie w humorze i jej szorstkie "nie ma", "nie dowieźli mi towaru",
które rzucała klientom równie obcesowo, co klucz do toalety - bo tam jest toaleta, ale żeby z niej skorzystać trzeba poprosić o klucz, który trzymany jest pod kontuarem - tym samym, przy którym zamawia się i wydaje jedzenie (wspólny jest bowiem koniec i początek w obwodzie koła, jak również układu trawiennego)
i plastikowy trzask klucza na blacie
skojarzyły mi się z niezapomnianą sceną z "Misia" - tą z łyżkami na łańcuchu
i pomyślałam, ze jedyna różnica pomiędzy dziś w MniamMniam a wtedy w barze mlecznym jest taka, że za komuny każdy koszmarek i absurd rzeczywistości zaraz wziąłby na warsztat jakiś Bareja i posłużył się nim jako dowodem słabości systemu,
a dziś nikt nie mówi nic - ludzie biorą swoje 8 pierogów w cienkim foliowym woreczku, wychodzą i tyle - bo nie ma komuny, więc w sumie wszytsko jest ok
problem polega na tym, że komuny nie ma, a to, co uznawaliśmy za istotowo przynależne, właściwe wyłącznie dla niej zło,
pozostało,
istnieje więc uzasadnione podejrzenie, że może to zło - takie prymitywne, codzienne, bezinteresowne chamstwo - nie miało z nią nic wspólnego
istnieje podejrzenie, że to nie ustrój/system - monarchia, demokracja, anarchia, komunizm - jest źródłem zła, ale ludzie, którzy go tworzą
z systemem jest trochę jak z siekierą -zależy kto jej używa i do czego
to nie system wypacza ludzi, ale na odwrót
właśnie dlatego rewolucje i przewroty nigdy się - mimo najlepszych chęci - nie udają
zmienia się system, ale ludzie pozostają tacy sami
jadłam dziś w barze Mniam Mniam - kiedy siedziałam, czekając na smażonego dorsza i czułam, jak mój sweter nieubłaganie nasiąka dusznym, nieco zatęchłym zapachem gotowania
obserwowałam obsługującą ludzi dziewczynę - zdecydowanie była nie w humorze i jej szorstkie "nie ma", "nie dowieźli mi towaru",
które rzucała klientom równie obcesowo, co klucz do toalety - bo tam jest toaleta, ale żeby z niej skorzystać trzeba poprosić o klucz, który trzymany jest pod kontuarem - tym samym, przy którym zamawia się i wydaje jedzenie (wspólny jest bowiem koniec i początek w obwodzie koła, jak również układu trawiennego)
i plastikowy trzask klucza na blacie
skojarzyły mi się z niezapomnianą sceną z "Misia" - tą z łyżkami na łańcuchu
i pomyślałam, ze jedyna różnica pomiędzy dziś w MniamMniam a wtedy w barze mlecznym jest taka, że za komuny każdy koszmarek i absurd rzeczywistości zaraz wziąłby na warsztat jakiś Bareja i posłużył się nim jako dowodem słabości systemu,
a dziś nikt nie mówi nic - ludzie biorą swoje 8 pierogów w cienkim foliowym woreczku, wychodzą i tyle - bo nie ma komuny, więc w sumie wszytsko jest ok
problem polega na tym, że komuny nie ma, a to, co uznawaliśmy za istotowo przynależne, właściwe wyłącznie dla niej zło,
pozostało,
istnieje więc uzasadnione podejrzenie, że może to zło - takie prymitywne, codzienne, bezinteresowne chamstwo - nie miało z nią nic wspólnego
istnieje podejrzenie, że to nie ustrój/system - monarchia, demokracja, anarchia, komunizm - jest źródłem zła, ale ludzie, którzy go tworzą
z systemem jest trochę jak z siekierą -zależy kto jej używa i do czego
to nie system wypacza ludzi, ale na odwrót
właśnie dlatego rewolucje i przewroty nigdy się - mimo najlepszych chęci - nie udają
zmienia się system, ale ludzie pozostają tacy sami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz